Kupiłem quada z przebiegiem 1211 km, w czasie trzeciej jazdy zaczął strzelać z tłumika no i spadek mocy (dochodziło do połowy gazu, przy włączonym ssaniu trochę dalej).
Okazało się, że gażnik do roboty, bo do paliwa wpadł jakiś syf i w dodatku wentylator się nie włączał, więc prawie silnik ugotowałem (dokładnie nie wiem czy te usterki były ze sobą powiązane, ale prawdopodobnie tak, za dużo błota ;/). No i się jeszcze w serwisie okazało, że klocki są dosłownie zmasakrowane, poprzednie właściciel musiał chyba nieźle na torze dawać radę. Oczywiście powiedział, że wszystko po wymianie jest.
Po tej dosyć kosztownej naprawie w salonie Yamahy (było to pod koniec sierpnia), do tej pory jeździ i ma się dosyć dobrze.
Chociaż czasami hamulce chodzą tak sobie, ale na zjazdach trzymają na szczęscię,no i klamki tak sobie odbijają, a także hamulec nożny jest nieco luźny i jest nisko. Ale to wszystko jest kwestią regulacji.
Zdązyłem mieć także bliski kontakt z glebą - lewy przedni błotnik u mnie już nie istnieje, ale to już moja wina.
Jak jest mróz to na zilnym silniku nierówno chodzi, ale później przestaje i elegancko pali za 1-szym razem.
No i piszcząca tylna ośka, to jest największa zagadka tej maszyny. Ostatnio coś szybko zaczęło powietrze schodzić z 2 albo 3 opon, ale pompuje i jest git ;].
Ale żem się rozpisał
Jakbyś chciał coś jeszcze wiedzieć to pisz.