Przygotowania
Maj
Albert zadzwonił z informacją o projekcie rajdu w marocco, fajna sprawa
Czerwiec
Pierwsze przymiarki do budżetu, sprzęt - wg. oryginalnej koncepcji miał być już Raptorek 'pustynny', pierwsza lista sprzętu, ale odkładamy wszystko na bok, trzeba jechać na Drezno Wrocław
Lipiec
Odpoczynek po rajdzie, i jakos tak leniwie wszystko się składa... coraz czarniej wyglada sprawa Raptorka, chyba nic z tego nie będzie... ale może...
Sierpień
No i dupa, czasu brak, pieniędzy na wpisowe też nie bardzo, quada nie ma, starym przeciez nie pojade... dzwonie do Alberta że jednak muszę zrezygnować
Wrzesień.... dokladnie druga połowa Września
Jednak Jadę ! Co tam, raz się żyje, wyciągarm dziadka - czerwone Grizzly 700 na którym mnie znacie od kilku lat, to samo na którym jechałem Croatie, dwa Drezna i niezliczoną ilość rajdów polskich - trzeba go było wykopać spod sterty róznych drobiazgów w piwnicy i jazda na warsztat. Tam przegląd i w sumie nie ma tragedii - 7000km przebiegu, pierwszy padnięty przegub, po co wymieniać, damy na regeneracje, trzeba przetestować na sobie... dwa dni i naprawiony, poza tym jakieś duperelki typu łożyska w kołach i... wyglada że sprzęt gotowy. Szybki wyjazd na urodziny Yamahy i... coś stuka w przednich amorkach. Do wyjazdu jeszcze 5 dni a tu stuka sobie coś przy amorach, no rzesz... ekspres do serwisu Ohlinsa i.... "proszę Pana, w amortyzatorach wszystko w porządku", no i faktycznie, wróciły, ustawilem je jeszcze raz i ... przestało stukać
czyli - nadgorliwość własciciela, po prostu były źle ustawione. Oj, co tam, zdarza się
dobrze że jest serwis szybko działający bo bym się cały rajd martwił ;D do wyjazdu dwa dni, odbieram ostatnie naklejki sponsorów, przyjeżdża kamerka testowa od dystrybutora Vholder - trzeba się nią trochę pobawić zanim na kask przykleje, potem poustawiać, sprawdzić co wychodzi i...działa, fajne filmy wychodzą, będą on-boardy z rajdu, super:-) (notabene jest paręnaście godzin materiału... teraz tylko to pociąć i poskładać w coś sensownego ;D ktoś umie ??) Pakujemy ostatnie kartony z gratami zamiennymi, mała przyczepka z quadem wypchana po brzegi, wyjazd
Poniedziałek 13.10
Uroczysty start w Krakowie, światła, kamery, reporterzy, fajnie się zapowiada
Albert w żywiole organizacyjnym... Pakujemy sprzęty na lawetę którą do promu w Hiszpanii będzie ciągnął "nasz" serwisowy MAN. Potem pakowanie gratów do mana i... okazuje się ze ilość częsci zamiennych zabranych ze sobą jest porażająca
siedem opon, cztery koła, kilka skrzynek części... i pół mana zapchane
Potem szybkie pożegnanie z quadzikiem i wracam do domu. Do zobaczenia w piątek w Hiszpanii....
Piątek 16.10
Wylot o 14:40, przylot do Almerii o 22:10 i szybciutko na prom, tam na miejscu odprawa już prawie zakończona, wszystkiego dowiaduję się od kolegów, sprzęty przygotowane do załadunku, zaraz kolumna kilkudziesięciu pojazdów pakuje się na prom i płyniemy. Na promie - niespodzianka
Miejscówka bez łóżka
Spimy na lądowisku dla helikopterów
szybko powstał mikroobóz i do rana przetrwaliśmy
piękne niebo na morzu śródziemnym
Sobota 17.10
rano dopłyneliśmy do Melili - hiszpańskie wybrzeże w Maroku - zrzucamy quady z przyczepy, montujemy ostatnie akcesoria rajdowe, pakujemy rzeczy na pierwszy oes - zaraz po odprawie przez granice zaczynamy rajdowanie, w planach na pierwszy dzień - 300 kilometrów, z czego dwa oesy i ponad 200 kilometrów OS. Pierwsze trudności na granicy - ale trzy godziny i cała kolumna wjeżdza do Nadoru, dalej wg. roadbooka kilkanasciekilometrów asfaltami i zaczyna się pierwszy OES. Tu lekkie zdziwienie... droga szutrowa z kamieniami , zaschnięta na beton, ale poprzecinana wieloma wyschniętymi mikrorzeczkami, czasem rowek po kostki, czasem po kolanka, trzeba ostrożnie. W Polsce tego nie ma... niby podobne, ale jednak inne.... potem pierwsze górki, większe górki, wąwozy, kamienie, jeszcze większe kamienie.... tego też w Polsce nie było
Pomyliłem drogę.... prawie wjechałem do kilkudziesięcio metrowego wąwozu... oj, była by przeprawa
bo droga powrotna pionowa...ale w pewnym momencie zdrowy rozsądek zwyciężył duszę przeprawową
i zamiast pchać się tam gdzie nie swędzi wróciłem szukać własciwej drogi
ale kusiło, oj kusiło...
ciąg dalszy nastąpi